środa, 31 stycznia 2018

Denney - home/room EP (2017) EN


The Denney - Adam Norris duo shows on their EP how interesting the combination of poetry and beautiful, dreampop-like music is. Denney writes that he is "too young to be a poet, yet too old to have an imagination". I doubt it's true but if so, it's good that this album is built on poems he created some time ago in high school.

And they are very grown-up. A są one bardzo dojrzałe. "You loved the creator not the product/ Now dear, please love the man I’ve become/ I’m walking out my demons/ I’ll never forgive myself if I brought even one of them home" ("home")  and filled with unique metaphors: I was born to a dying glacier/ My mother melted on me, never could firmly embrace me/ Said my daddy was a snow-capped mountain, and my sis a valley" ("room").

Denney's vocal doesn't sound really typically hip-hoppish. It's more spoken words with no fear of showing emotions. Also the backgrounds are far from what we know as hip-hop ones. They sound as if they were generated in a smoke-filled bar with keys, guitar and automatic drums. And it all fits perfectly.

"home/room" costs whatever you want to pay.



Denney - home/room EP (2017) PL


Duet Denney - Adam Norris pokazuje na swojej EP-ce jak interesujący jest mariaż poezji i pięknej, dreampopowej muzyki. Denney pisze o sobie, że jest zbyt młody by być poetą lecz za stary by mieć wyobraźnię. Wątpię żeby to była prawda ale jeśli tak jest to dobrze się stało, że na płycie pokazuje wiersze, które napisał jeszcze w liceum.

A są one bardzo dojrzałe. "Kochałaś stwórcę, nie wytwór/ teraz kochana, obdarz uczuciem mężczyznę, którym się stałem/ wyprowadzam swoje demony/nie wybaczę sobie jeśli choćby jednego przyprowadzę do domu" ("home")  i pełne niezwykłych metafor: "urodził mnie umierający lodowiec/ moja matka na mnie stopniała/ nie zdążyła mnie właściwie chwycić/ powiedziała, ze mój tata był pokrytą śniegiem górą a siostra doliną..." ("room").

Wokal Denneja nie brzmi tradycyjnie hip-hopowo. To bardziej melorecytacja, w czasie której nie waha się pokazywać emocji. Także podkłady dalekie są od zwykłego bitu. Brzmią jakby były wygrywane w dusznym barze na klawiszach, gitarze i automacie perkusyjnym. I pasują absolutnie znakomicie.

"home/room" kosztuje tyle ile chcesz zapłacić.



wtorek, 30 stycznia 2018

Haunts - A Lack of Empathy (2017) EN


Haunts is a London-based project offering something more than just post-rock music. Their instrumental sound is complex and well-crafted like a crazy classical masterpiece. They have their own unique mood that gets to you although there is not much music on their new EP.

It is only three tracks. "Creep Pulse" is exactly that - coloured with a high dose of distress song based on mind-digging pulsating background. Even when the mood is smoothed by violin, there still this omnipotent feeling that something is not right. Perhaps it's the keys sounding like church bells?

"No Glory, No Steam, No Fire" is a poem enriched with spoken vocals, about how, despite what we think about ourselves, non-special we are. The most interesting part is how the pace changes in the middle of the track. The album is finished by "Crux" - long and filled with atmosphere-building strings and delicate sadness. Just like the whole album, it shows this slightly different approach to post-rock.

"A Lack of Empathy" can be yours for whatever you want to pay.



Haunts - A Lack of Empathy (2017) PL


Haunts to londyński projekt, który oferuje coś więcej niż post-rock. Ich instrumentalna muzyka wydaje się być bardzo złożona, dopracowana, niczym szalone muzyczne arcydzieło. Jednak do tego ma swoją niepowtarzalną atmosferę udzielającą się mimo niewielkiej ilości materiału.

Płyta to bowiem tylko trzy kawałki. "Creep Pulse" jest właśnie tym - zabarwionym solidną dawką niepokoju utworem bazującym na wbijającym się w głowę pulsującym tle. Nawet, gdy nastrój łagodzą nieco skrzypce, wciąż nie można otrząsnąć się z wrażenia, że coś jest nie tak. Może to te klawisze, które brzmią jak dzwony? 

"No Glory, No Steam, No Fire" to wzbogacony mówionym tekstem poemat o tym jak, wbrew temu co sami o sobie myślimy, niewyjątkowi jesteśmy. Mocnym punktem jest nagła zmiana nastroju w środku utworu. Płytę zamyka "Crux" - długi, pełen nastrojowych smyczków i łagodnego smutku. Tak jak cała płyta pokazujący trochę inne podejście do post-rocka.

"A Lack of Empathy" można mieć za ile zdecydujesz się zapłacić.



poniedziałek, 29 stycznia 2018

WatchCamp: casa, Coma, Places, Stereo Julia, 昴宿 Pleiades (2017) EN

casa - Sad Girls

Acoustic shoegaze, very slow and moody dreampop from Spain. Weeping of a guitar, delicate vocal and extremely sensible artist - Juan Díez. Two tracks for pay-what-you-want.



Coma - Black Moon

Post-rock from Malaysia, everything that should be there: on one hand well-crafted guitar energy, on the other, a unique, local-sounds-inspired approach to the genre. Two long tracks for 7 USD.



Places - Goodbye to Me (Traveller)

Czech dreampop, softly mesmerizing vocal in a tension-developing post-rock. Promising. The single costs 20 CZK.



Stereo Julia - Departure

Electronic backgrounds and post-punk vocals from New York, especially "Parts Untruly" makes a lasting impression. Both songs cost whatever you want them to.



昴宿 Pleiades - 蓋亞 Gaia

Awesome, mystically tuned and very loud post-rock from Taiwan. Great music. Two tracks for pay-what-you-want.

WatchCamp: casa, Coma, Places, Stereo Julia, 昴宿 Pleiades (2017) PL

casa - Sad Girls

Akustyczny shoegaze, bardzo powolny i nastrojowy dreampop z Hiszpanii. Pląsanie gitary, delikatny wokal i wrażliwy jak mało kto artysta - Juan Díez. Dwa utwory za płać-ile-chcesz.



Coma - Black Moon

Post-rock z Malezji, tak jak jest najlepiej: z jednej strony dobrej jakości gitarowy przytup, z drugiej oryginalne, inspirowane lokalnymi dźwiękami podejście do gatunku. Dwa długie kawałki za 24 złote (7 USD).



Places - Goodbye to Me (Traveller)

Czeski dreampop, łagodnie wciągający wokal na tle budującego napięcie post-rocka. Obiecujące. Utwór można kupić za 4 złote (20 CZK).



Stereo Julia - Departure

Elektroniczne tło i post-punkowy wokal z Nowego Yorku, zwłaszcza "Parts Untruly" robi wrażenie. Obie piosenki można mieć za płać-ile-chcesz.



昴宿 Pleiades - 蓋亞 Gaia

Znakomity, mistycznie podrasowany i bardzo głośny post-rock z Tajwanu. Świetna muzyka. Dwa kawałki za płać-ile-chcesz.

sobota, 27 stycznia 2018

blackmole - ghost (2017) EN


Dark droning hum with drowned samples, pieces of movies and piano keys. Like a gloomy night, like a gloomy life. Blackmole is a project from Petersburg offering exactly this kind of music.

"ghost" includes 13 tracks entitled mostly after things that haunt our lives and make them miserable. So we have failure, desolation, anxiety and more. These are the reasons why a person stops being human and becomes a ghost. These are not songs that can cheer us up and make us want to fight the reasons. Quite the opposite, it seems that they are mostly about coming to terms with their presence. Ambient disillusion. 

It's difficult to listen to at evening after a long day. But it's worth it as the album is just beautiful.

"ghost" is available for whatever you want to pay.



blackmole - ghost (2017) PL


Mroczny szum, drone'ujący z utopionymi w środku samplami, wyjątkami z filmów czy klawiszami. Jak ponura noc, jak ponure życie. Blackmole to projekt z Petersburga, który oferuje tego typu muzykę właśnie.

"ghost" to 13 kawałków, z których większość zatytułowana jest jak rzeczy, które nawiedzają nasze życie i czynią je nieszczęśliwym, Mamy więc i porażkę i opuszczenie i niepokój. To przez nie człowiek przestaje być człowiekiem a zaczyna być tytułowym duchem. Nie są to też utwory mające na zadanie zdopingować do walki z tymi zjawiskami. Wręcz przeciwnie, odnosi się wrażenie, że są raczej muzycznym wyrazem pogodzenia. Ambientowym odarciem z iluzji.

Ciężko się tego słucha wieczorem po ciężkim dniu. Ale warto bo płyta jest piękna.

"ghost" można mieć za ile tylko chcesz.



piątek, 26 stycznia 2018

N O N E - Ease (2017) PL


NONE, czyli Anna Nin, to jedna z artystkę z prężnie działającej berlińskiej wytwórni Squall Recordings. Tak jak i oni prezentuje ona muzykę eksperymentalnie mroczną, taką, po którą należy zejść do podziemia. Pokazuje to na swojej nowej płycie, "Ease".

Muzyka na niej jest czymś w rodzaju post-punka, który zamiast w stronę punkowej agresji czy zimnofalowej atmosfery, poszedł w stronę blackgaze'u. Co za tym idzie jest mrocznie i to nie tylko dzięki szeptanym wokalom Nin. Mieszają się one bowiem z lo-fi'owymi tłami, w których czasem trudno jest coś wypatrzeć niczym w wieczornej mgle, najważniejsze jednak jak niepokojącą atmosferę potrafią sprowokować.

Zimnofalowa strona objawia się głównie w wyraźnej i sucho brzmiącej perkusji, która dyktuje tempo, często na przekór rozlanym syntezatorom i rozproszonym wokalom (jak w "All For Nothing"). Mimo że większość albumu ma więcej atmosfery niż formy, zdarzają się też wyróżniające się momenty, na przykład gdy następuje zderzenie z rzeczywistością w "Reality" - gdzie o brutalne dźwięki zderzyć rzeczywiście się można. Albo gdy płyta kończy się w pół uderzenia perkusji w "The Pond".

"Ease" kosztuje 17 złotych (4 EUR).



N O N E - Ease (2017) EN


NONE, or actually Anna Nin, is one of the artists represented by Berlin-based Squall Recordings. Just like the recording house's most musicians, she presents music that is so experimentally dark that one has to reach the underground to reach it. She shows it on her new album "Ease".

Music there is something like post-punk that went towards blackgaze instead of punk aggression or coldwave atmosphere. It means it's super dark, not only thanks to Nin's whispering vocals. They are mixed with lo-fi backgrounds that are so dense you can't really distinguish much inside, they are like evening fog. The most important thing though is how dark the atmosphere they can create.

The coldwave side of the project is mostly represented by clear and dry-sounded drums that sets the pace, very often against the poured-all-over-the-place synths and dispersed vocals (as in "All For Nothing"). Although the whole album is more about the mood than about the form, there are also moments like brutal reality check in "Reality" where the sounds can be actually called brutal. Or when the album ends in the least expected moment in "The Pond".

"Ease" costs 4 EUR.



środa, 24 stycznia 2018

Sventoyar - E T H N I X (2017) EN


For me, folk metal makes perfect music to dance during the concerts to but I rarely listen to it under different circumstances. The Ukrainian Sventoyar is an exception here, perhaps because on the new album "E T H N I X" they sound sometimes more like folk post-metal that makes me all excited.

As you'd expect from folk metal, Sventoyar uses a lot of folk instruments (like Belorussian cymbals and Ukrainian domra) and the whole folk lore (check out how well the musicians look in pictures!). What's interesting is that together with traditionally blonde Slavic vocalist, there's also male deep, almost throat vocal too. Fits the heavy music perfectly.

And it is based on heavy guitars well cooperating with energetic vocals and delicate sound of cymbals. Sometimes the guitarist doesn't resist temptation and goes with a rock riff ("Goatsbusters")  but usually it is more about creating huge backgrounds. As for me, I'm mostly excited about the songs where they are accompanied by mesmerizing vocals driving the audience into musical trance (as in "Zhnika" or "Utitsa").

"E T H N I X" costs 9 USD.



Sventoyar - E T H N I X (2017) PL


Folk metal jest dla mnie fantastyczną muzyka do zabawy na koncertach ale rzadko kiedy słucham go w innych okolicznościach. Ukraiński Sventoyar jest wyjątkiem od reguły, być może dlatego, że na najnowszej płycie, "E T H N I X" brzmi miejscami bardziej jak folk post-metal, co działa na mnie jak muzyczna płachta na byka.

Jak należy się spodziewać po folk metalu, Sventoyar czerpie pełnymi garściami z folkowego instrumentarium (m.in. białoruskie cymbały czy ukraińska domra) i całej tej folkowej otoczki (warto popatrzeć jak dobrze muzycy wyglądają na zdjęciach). Ciekawe jest, że oprócz tradycyjnie blondwłosej słowiańskiej wokalistki, pojawia się głęboki, prawie gardłowy (jak u Yat-Kha) wokal męski. Pasuje do ciężkiej muzyki.

A ta opiera się na ciężkich gitarach świetnie współpracujących z żywiołowymi zaśpiewami i delikatnymi dźwiękami cymbałów. Czasami gitarzysta pokusi się o rockowy riff ("Goatsbusters") ale jednak na ogół skupia się na tworzeniu potężnych teł. Do mnie najbardziej przemawiają utwory, w których wokal na ich tle hipnotyzuje wprowadzając słuchaczy w muzyczny trans (jak w "Zhnika" czy "Utitsa").

"E T H N I X" kosztuje 31 złotych (9 USD).



wtorek, 23 stycznia 2018

VIA - Vessels Of Sound (I) (2017) EN


Last year, the Texas-based duo have released an album that showed us how to make good, electronic shoegaze with gloomy mood and at the same time with the sound that wants to fill the whole space around you. Karen and Steven makes so much noise for two people that they sound as if it was a whole bunch of people.

The first track doesn't seem like it yet. "She Knows" is a delicately electronic ballad. But already "Diviner" introduces heavy sounds powered by the drums  sounding like an automatic rifle adding brutality to the project. It is smoothed by Karen's vocal that is delicate and stands in opposition to the rest of the music.

The second part of the album is actually one song made of four parts entitled "We Are The People" that gradually builds up the tension up to the climax in the third part sounding like an anthem for humanism or maybe for democracy? What's given is that the finish is loud and full of aggression. And if anyone's still not satisfied, there's also the fourth part - and it's a real symphony of noise.

"Vessels Of Sound (I)" costs 5 USD.




VIA - Vessels Of Sound (I) (2017) PL


Duet z Teksasu wydał w zeszłym roku płytę, pokazującą jak zrobić dobry, elektroniczny shoegaze, który ma swoją ponurą atmosferę i jednocześnie brzmi jakby chciał wypełnić całą przestrzeń wokół ciebie. Karen i Steven robią we dwoje tyle hałasu, że wystarczyło by za cale stado muzyków.

Pierwszy kawałek jeszcze tego nie zapowiada. "She Knows" to delikatnie elektroniczne ballada. Ale już od "Diviner" zaczynają się potężne dźwięki napędzane automatyczną perkusją bębniącą niczym karabin maszynowy, dodającą całości brutalnego wydźwięku. Ten łagodzony jest wokalem Karen, delikatnym, będącym w zupełnej opozycji do reszty. 

Druga część płyty to wieloczęściowy utwór "We Are The People", który stopniowo buduje napięcie aż do kulminacji w trzeciej części, która brzmi jak hymn na cześć humanizmu albo może demokracji. Na pewno jednak finał jest głośny i agresywny. A jak komuś jest mało to po nim następuje część czwarta - i ona jest prawdziwą symfonią noise'u.

"Vessels Of Sound (I)" kosztuje 17 złotych (5 USD).




poniedziałek, 22 stycznia 2018

12 Decembers - 12 Decembers (2017) EN


It's universally acknowledged fact that California is a land of good alternative music. But such a good debut doesn't happen everyday, even there. Outstanding shoegazers from 12 Decembers released their first album this winter (obviously on 12th of December) and got me on the hype train instantly.

On one hand, the layer of sound textures intoxicates. On the other, the way two vocals fit into the overall mood. On the third one, the melodies played by the Californians, that are not invasive but catchy - especially the chorus in one of the best songs here - "Melancholia". The band prefers to describe themselves as indie rock and yes, not every song here sounds shoegazish, in some of them there's more of pop-rockish devotion to delicate catchiness ("Yours Night, Thursday Night", "Lovelorn") - but in all of the songs, the unique atmosphere of the album is preserved.

Another thing is the song "Anthems for a Seventeen Year-Old Girl" - I already know it's going to be one of my favourite tracks this winter. Looped and dispersed vocals shape disturbingly familiar teenage experiences while music and melody create a mesmerizing nostalgia trap that is really hard to escape from.

"12 Decembers" costs 4 USD.



12 Decembers - 12 Decembers (2017) PL


Nie od dzisiaj wiadomo, że Kalifornia to zagłębie dobrej muzyki alternatywnej. Ale też nie co dzień trafia się tak dobry debiut. Fenomenalni shoegazerowcy z 12 Decembers wydali tej zimy (oczywiście 12-tego grudnia!) swój pierwszy album i zachwycili mnie po całości.

Z jednej strony warstwa dźwiękowych tekstur oszałamia. Z drugiej, dwa wokale znakomicie wpisują się w atmosferę. Z trzeciej, melodie wygrywane przez Kalifornijczyków są nienachalne ale wpadające w ucho - zwłaszcza refren w jednym z najlepszych utworów, "Melancholii". Zespół woli pisać o sobie, że wykonuje indie rock i faktycznie, nie wszystkie piosenki brzmią shoegaze'owo, w niektórych więcej jest pop-rockowego oddania się łagodnej przebojowości ("Yours Night, Thursday Night", "Lovelorn") - zawsze jednak atmosfera albumu jest zachowana.

Osobną sprawą jest kawałek "Anthems for a Seventeen Year-Old Girl" - już teraz wiem, że jeden z najlepszych tej zimy. Zapętlone i zniekształcone wokale układające się w niepokojąco znajome nastoletnie przeżycia, a do tego melodia i muzyka tworzą hipnotyzującą pułapkę nostalgii, z której trudno się wyrwać.

"12 Decemebrs" kosztuje 14 złotych (4 USD).



piątek, 19 stycznia 2018

Sabines of Troy - Errant Thoughts II (2017) EN


Sabines of Troy is Troy Mckee (yes, yes, extra points for the creative name!), a New Zealand artist who "got a little too into guitar pedals." He creates moody guitar soundscapes, ones that should inspire every sensible audiophile. 

The soundscape pictured with Mckee's guitar sounds is calm like fog covered mountains. Only sometimes it's bothered by touches sounding like keys, usually though, the whole atmosphere is created with guitars with extra effects. The best example here is "Of The Long Night" in which the drops of crystal-like sounds eventually merge into the upcoming storm of noise.

If this is how New Zealand looks, no wonder it attracts so many romantic souls.

"Errant Thoughts II" costs 6 NZD.



Sabines of Troy - Errant Thoughts II (2017) PL


Sabines of Troy to Troy Mckee (tak, tak, propsy za kreatywność przy nazywaniu projektu!), artysta z Nowej Zelandii, który "trochę zbytnio lubuje się w gitarowych pedałach". Jego twórczość to bardzo nastrojowe gitarowe pejzaże, takie co powinny zainspirować każdego wrażliwego słuchacza.

Krajobraz kreślony gitarowymi dźwiękami Mckee'go jest spokojny jak otoczone mgłami góry. Tylko czasem urozmaicają go brzmiące jak klawisze dotknięcia, na ogół jednak cała atmosfera generowana jest gitarami i nanoszonymi na nie efektami. Najlepszym przykładem jest "Of The Long Night", gdzie pokapywanie krystalicznych dźwięków ginie w końcu w nadciągającej zawierusze noise'u. 

Jeśli tak wygląda Nowa Zelandia, nic dziwnego, że przyciąga tak wielu romantyków.

"Errant Thoughts II" kosztuje 15 złotych (6 NZD).



czwartek, 18 stycznia 2018

Youth Novels - Chaos I Create EP (2017) EN


A Polish band that combines the atmosphere of Lykke Li, synth passion of the XX and vocals of London Grammar but also admits to taking inspiration from Polish legends from Myslovitz? This is Youth Novels, young Poles from the Poznań region, that in November released their second EP and it seems that made it to the alternative pop fans' playlists.

The album begins with a real kick because the deep, multidimensional vocal of Anu Babrakowska announces the catchiest but also the most atmospheric song on this album, "Chaos I Create". "I think you may love me / despite of chaos I create" sounds like an honest thing to say by an artist as the tend to be quite chaotic. At the same time, although the song's pace is quite slow, the track is ready to get to the broader audience.

There are also sound of cello on the album and they just multiply the dense atmosphere of the EP,a s in the ballad called "Don't Let Me Down". At the same time, there's also a less pop-like side of the project shown in "Madness", the song that hides the characteristic vocal behind veil of electronic-guitar sounds as it happened a lot on the old Slowdive's albums. Huge variety for such a short thing and everything is top-shelf.

"Chaos I Create" costs 6 EUR.



Youth Novels - Chaos I Create EP (2017) PL


Polski zespół, który łączy w sobie atmosferę Lykke Li, pasję do syntezatorów the XX i wokal London Grammar ale przyznaje się też do czerpania inspiracji z Myslovitz? To właśnie Youth Novels, młodzi artyści z podpoznańskiego Wągrowca, którzy w listopadzie wydali druga epkę i wydaje się, że na stałe zagoszczą na playlistach fanów alternatywnego popu.

Płyta zaczyna się od prawdziwego kopnięcia bo głębokie, wielowymiarowy wokal Anu Babrakowskiej zwiastuje najbardziej przebojowy a jednocześnie niezwykle atmosferyczny, tytułowy "Chaos I Create". "Wydaje mi się, że może mnie kochasz, mimo chaosu, który kreuję" brzmi jak bardzo szczere wyznanie kogoś, kto jest przecież artystą -  a to chaotyczna domena przecież. Jednocześnie, mimo spokojnego tempa, kawałek jest absolutnie gotowy do dotarcia do szerokiej publiczności. 

Na płycie pojawiają się też dźwięki wiolonczeli potęgujące tylko gęstą atmosferę EP-ki, tak jak w balladzie "Don't Let Me Down" ale też mniej popowe oblicze, które zespół pokazuje w "Madness", utworze, który chowa charakterystyczny wokal za woalką elektroniczno-gitarowych dźwięków niczym na starych płytach Slowdive. Duża różnorodność na płycie ale wszystko na wysokim poziomie.

"Chaos I Create" kosztuje 25 złotych.



środa, 17 stycznia 2018

The Autumn Sighs - green (2017) EN


Classic shoegaze with phenomenal atmosphere and dense noise. Inspired by legends like Lush, Slowdive and Ride, The Autumn Sighs from Germany have just released an EP and damn me to shoegaze hell if it's not a real treat.

The intro itself shows what we are dealing with: airy backing vocals and heavy guitars in the foreground. The vocal that appears first in "green", the song, sounds as it should sound, hidden somewhere very, very far and at the same time delicate like anything in this world. Also the melodies dictated by the vocal are clear and find their way through the guitar noise. The latter is everywhere and, again as it should be done, it delights us with its slow atmosphere as it doesn't hurry anywhere and we can absolutely feel and enjoy its presence in our ears.

Exactly every one of the tracks here makes it a tear-jerking gem for all of the shoegaze fans (the finishing of "She's His"!). The Autumn Sighs is a classic, hardcore (if I may use this word) shoegaze that changed the blinding pink to green.

"green" costs 5 EUR.



The Autumn Sighs - green (2017) PL


Klasyczny shoegaze z fenomenalną atmosferą i gęstym hałasem. Zainspirowane takimi sławami jak Lush, Slowdive czy Ride, The Autumn Sighs z Niemiec wydało EP-kę i niech mnie shoegaze'owe licho jeśli nie jest to prawdziwa perełka.

Od razu intro pokazuje z czym mamy do czynienia, eteryczne chórki i pierwszoplanowe gitary. Eteryczny wokal, który pojawia się na tytułowym "green", brzmi jak powinien brzmieć, schowany gdzieś bardzo, bardzo daleko i jednocześnie delikatniejszy niż cokolwiek w świecie. Jednocześnie melodie przez niego wyśpiewywane są bardzo wyraźne i skutecznie przebijają się przez gitarowy hałas. Tego ostatniego nie brakuje i, znów tak jak powinno być, fascynuje on powolną atmosferą, nigdzie mu się nie śpieszy, tak że można nacieszyć się jego obecnością w uszach jak długo się chce.

Dokładnie każdy ich kawałek to wyciskający łzy wzruszenia przysmak dla każdego fana gatunku (końcówka "She's His"!). The Autumn Sighs to klasyczny, hardcorowy (jeśli można tak powiedzieć) shoegaze, który zamienił rozlany, oślepiający róż na zielony.

"green" kosztuje 21 złotych (5 EUR).



wtorek, 16 stycznia 2018

Spirettes - Spirettes EP (2017) EN


They say they play "Ethereal guitar-driven rock, supported by pop structures and sprinkled with myriad ghostly female vocals". Spirettes, all female band from Colorado, has just released an EP with a rock solid shoegazing rock music.

The artists established the band to express their creativity without any limits. They also tool with music that is happy to be catchy but, on the other hand, refers to the sensible layers in the audience. The pop catchiness is well noticeable when you start singing along with the Perdoni-Palmblad-Gould  trio starting from the very first "Old Friend". The band combines this catchiness with airy backing vocals and distorted main vocal. And with heavy playing guitars.

It gets really interesting in "Records" where the new element is added - screamed out chorus, a bit in the riot grrl way. This is the song that seems to have the most potential to appear on a radio as the listeners would gladly sing along: "it began / at the end / with flowers / at the funeral".

The album costs 3 USD.



Spirettes - Spirettes EP (2017) PL


Piszą o sobie, ze wykonują "eteryczny gitarowy rock" z popowymi konstrukcjami i nawiedzonym wokalem. Spirettes, złożona z samych kobiet formacja z Kolorado, wydała właśnie EP-kę z bardzo solidnym, podchodzącym pod shoegaze rockiem.

Artystki założyły zespół by wyrażać swoją kreatywność bez barier. A jednocześnie poruszają się w klimatach, które z jedne strony cieszą się z przebojowości, z drugiej odwołują do muzycznej wrażliwości słuchaczy. Popowa przebojowość jest widoczna, gdy zaczyna się podśpiewywać z triem Perdoni-Palmblad-Gould od samego "Old Friend". Zespół łączy tę przebojowość z eterycznymi chórkami i rozproszonym wokalem. Oraz z twardo grającymi gitarami.

Ciekawie jest w "Records", gdzie do zestawu dochodzi wykrzykiwany refren, nieco w stylu riot grrl. Ten właśnie kawałek ma chyba największy potencjał by stać się hitem rozgłośni radiowych, tak by słuchacze podchwycili "zaczęło się od końca, od kwiatów na pogrzebie".

Płyta kosztuje 11 złotych (3 USD).



poniedziałek, 15 stycznia 2018

Conversations With Bears - // d v s te d \\ (2017) EN


Intimacy is the key word for the album by a Canadian artist Lucien Lahey. His project with the most Canadian name imaginable, Conversations With Bears, is a lo-fi with such a huge potential to buy fans with its atmosphere that I couldn't not post about it here. At the end of November, Lahey released his new album, "// d v s te d \\".

The Canadian is undoubtedly really sensible person that is "still wondering if he's really alive. growing up feels a lot like getting old". As he adds, "beautiful ghosts tell me what's meaningful and I listen. Sometimes I talk back" as he did with the album. Maybe just everyone should answer on their own what may be behind lyrics such as "i can't deny, i've seen the visions / nowhere to hide, as the clouds start to blacken" ("Visions") or "don't expect you to understand / that i don't belong" ("Belong"). He is also surprisingly good at story-telling as some of the songs can be listened to as unsettling stories, like in "Dusted" or "To Arrive".

All of this is recorded in such a way that the vocal and instruments are not super easy to grasp, they have to fight through the lo-fi nature of the recordings creating a moody haze of sound. And they are sung with emotional, neurotic voice that gets straight to the audience's minds. Also, I'd never heard a recording made in a train that makes such a good job as drums, as it is in "Visions".

"// d v s te d \\" costs 8 CAD.



Conversations With Bears - // d v s te d \\ (2017) PL


Intymność to słowo klucz do płyty kanadyjskiego artysty Luciena Laheya. Jego projekt o najbardziej kanadyjskiej nazwie w świecie, Conversations With Bears, to lo-fi o tak silnym potencjale do zjednywania sobie fanów klimatem, ze nie mogło go zabraknąć na blogu. Lahey pod koniec listopada wydał nową płytę, "// d v s te d \\".

Kanadyjczyk jest bez wątpienia wrażliwą osobą, która "nie wie czy czuje się jakby żyła, a dorastanie wydaje jej się bardziej starzeniem". Jak pisze, "słucha pięknych duchów, która mówią mu, co ma znaczenie i czasem im odpowiada" tak jak to zrobił tą płytą. Zresztą niech każdy sobie odpowie, co czai się za takimi słowami jak "nie zaprzeczę, miałem wizje, nie ma gdzie się skryć, gdy czernieją chmury" ("Visions") czy "nie oczekuję, że zrozumiesz, co znaczy, że tu nie pasuję" ("Belong").  Zaskakuje też umiejętnością story-tellingu w utworach, których słucha się jak niepokojących opowiadań, takich jak "Dusted" czy "To Arrive".

Wszystko to nagrane jest w taki sposób, że wokal i instrumenty nie są podane na tacy, muszą przebijać się przez lo-fiowe nagrania tworząc tym samym nastrojową mgłę dźwięku. A wyśpiewane są pełnym emocji, neurotycznym głosem, który zapada w pamięć. No i nigdzie jeszcze nie słyszałem nagrania z pociągu, które tak udanie robi za perkusję jak to w "Visions".

"// d v s te d \\" kosztuje 22 złote (8 CAD).



piątek, 12 stycznia 2018

Meierei - 1959 (2017) EN


Another example of great music from Russia this week. Completely different than the airy wave from before. But again, it is completely different than anything else as Meierei's inspiration was found in the dadaism movement which was different per definition. Than anything else.

And "1959" is basically musical dadaism - full of things found around, like samples, melodies or sounds that are joined together with unnerving lines of rhythm - sometimes reminding of machinery noises ("Sur une Ride du Soleil") sometimes calmer. Of course, French rules on the album as it was one of THE languages of dadaism. Even the interview used in "1959", the song, is held in two languages so it wasn't too easy and normal.

The whole thing looks like a collage (it is even referred to by one of the titles) so exactly like dadaism was supposed to be. If this is not the musical face of the movement, nothing ever will.

"1959" can be bought for anything you pay.



Meierei - 1959 (2017) PL


Kolejny w tym tygodniu przykład dobrej muzyki z Rosji, całkiem inny niż wcześniejszy eteryczny wave. I całkiem inny niż wszystko inne bo Meierei inspiracji szuka w sztuce dadaistycznej, a ta była zupełnie inna. Niż absolutnie wszystko.

A "1959" to właśnie muzyczny dadaizm - pełen znalezionych w różnych miejscach sampli, melodii i dźwięków połączonych niepokojącymi liniami rytmu - raz kojarzącymi się z maszynerią ("Sur une Ride du Soleil") a raz jest spokojniejsza. Oczywiście króluje język francuski bo to był jeden z języków dadaizmu. Nawet wywiad przywołany w utworze "1959" jest prowadzony w dwóch językach żeby nie było zbyt łatwo i normalnie.

Całość sprawia wrażenie kolażu (widać to nawet w jednym z tytułów) czyli dokładnie tak jak chciał dadaizm. Jeśli to nie jest muzyczna jego odmiana to chyba nic nigdy nie będzie.

"1959" można mieć za ile się chce.



czwartek, 11 stycznia 2018

Illuminine - #2 (2017) EN


The second album by the Belgian artist is already half a year old but I came across it just now as there was a live album released now. And it was a fine thing I did. Illuminine is Kevin Imbrechts' project, the artist started as a musician very keen on haunted drones and slowly evolved to finally become  a true neoclassical artist. But those ambient roots are clearly visible now.

The drone backgrounds are everywhere and they go together with, often, solitaire instruments. In this way, Imbrechts creates this intimate mood that feels like a warm evening on a porch. But he also talks about things that are sad, about nostalgia, about simplicity so it sounds more like a friend's confession. But you can hardly say the music is monotonous, in the end it involves such ways of conceiving music like electronic samples, strings (cello and violin), trumpet and horn. This variety makes my head ache but the ache is absolutely pleasant. Already in "Dear, Eulogy" we can hear the epic sound of the horn. But the most interesting part is that there is relatively not much of piano sounds and it finally emerges from the sea of background noises in "Be Wise, Take Care", it sounds like something extraordinary.

Illuminine's music is supposed to be both warm and cold. No wonder it was partially made in an Icelandic studio Sundlaugin. There are also guest vocals appearing, provided by Will Samson and Jan Swerts and they not only fit with the album's mood but even emphasize it with their fragility. Also: this beautiful cover art!.

"#2" costs 7 EUR.



Illuminine - #2 (2017) PL


Druga płyta w dorobku belgijskiego artysty ma już pół roku ale natrafiłem na nią dzięki wydanemu dopiero co krążkowi z utworami live. A jest na co natrafiać. Illuminine to Kevin Imbrechts, który zaczynał od bogatego w przestery drone'u by w końcu stać się pełnoprawnym muzykiem neoklasycznym. I te ambientowe korzenie słychać jak na dłoni.

Właśnie drone'owych teł jest sporo, a jednocześnie słychać często pojedynce instrumenty. Tym samym, Imbrechts kreuje intymny nastrój rozmowy w ciepły wieczór na werandzie. Mówi jednak o rzeczach smutnych, o nostalgii i prostocie więc jest to trochę jak zwierzenie przyjaciela. Ale zdecydowanie nie oznacza to, że płyta jest monotonna, w końcu znalazły się na niej i elektroniczne sample i smyczki (wiolonczela i skrzypce) i dęciaki (róg, trąbka) - od tego zawrotu boli głowa ale jest to ból przyjemny. Już w "Dear, Eulogy" słyszymy epicki bas rogu ale najciekawsze jest jak stosunkowo niewiele słyszymy pianina - do tego stopnia, ze gdy wyłania się ono w końcu z morza teł w "Be Wise, Take Care" brzmi jak coś nadnaturalnego.

Muzyka Illuminine ma być zamierzeniu jednocześnie ciepła i chłodna. Nic dziwnego, że płytę miksowano w islandzkim studio Sundlaugin. Pojawiają się na niej również gościnne wokale Willa Samsona i Jana Swertsa, które nie tylko wpasowują się w klimat płyty ale wręcz go podkreślają swoją delikatnością i potencjałem do poruszania. No i ta cudowna okładka.

"#2" kosztuje 21 złotych (7 EUR).



środa, 10 stycznia 2018

Cult of Haze - Snow Like Ashes (2017) EN


Cult of Haze are surprisingly not shoegazers (at least in a traditional sense). The project combines several genres in their music but the main factor is a lot of electronics and fast pace, together with airy female vocals.

Seemingly these are not fitting, almost oxymoron aspects: very fast electronics and melancholic approach to existence. But they taste perfect together. This is the situation on "Snow Like Ashes" as guitar-electronic music creates tracks entitled like "The Road of Autumn", "Pass Away" and "Sleep" and also powers up every cell in your body, make every hair standing up. In great deal it is thanks to the vocal that, just like the ones from the best shoegazing/coldwaving bands from before, is as airy as it gets.

Most importantly though, the electronic music o the album is perfect. It can be as fast as the wind ("Circle of Ice") or focus on measuring the pace ("The Road..."). And, no doubt about it, makes you stand up and forces to get really excited. Te music haze i quite strong on this one.

"Snow Like Ashes" is available as pay-what-you-want.



Cult of Haze - Snow Like Ashes (2017) PL


Cult of Haze to wbrew pozorom wcale nie shoegazerowcy (a przynajmniej nie w bardziej tradycyjnym tego słowa znaczeniu). Projekt z Moskwy łączy w swojej twórczości wiele gatunków ale motywem przewodnim jest duża ilość elektroniki, szybkie tempo ale połączone z eterycznym, kobiecym wokalem. 

Pozornie nie współgrające ze sobą, wręcz oksymoroniczne aspekty: bardzo szybka elektronika i melancholijne podejście od istnienia smakują często wybornie. Tak właśnie jest na "Snow Like Ashes" bo gitarowo-elektroniczna muzyka tworzy takie tytuły jak "The Road of Autumn", "Pass Away" czy "Sleep" a jednocześnie pobudza każdą komórkę w ciele i stawia na sztorc każdy włosy. Duża w tym zasługa wokalu, który niczym te z najlepszych shoegaze'owych lub coldwave'owych kapel sprzed lat jest eteryczną klasą sam dla siebie.

Najważniejsze jednak jak doskonale na płycie gra elektronika. Potrafi być zarówno szybka jak wiatr ("Circle of Ice") jak i skupiać się na wybijaniu bitowego rytmu ("The Road..."). No i, co tu kryć, porywa do podniesienia z czterech liter i szaleństwa. Muzycznego oparu jest tu całkiem dużo.

"Snow Like Ashes" dostępna jest w ofercie płać-ile-chcesz.



wtorek, 9 stycznia 2018

owl. x miles. - Apart. (2017) PL


Owl. nagrywa muzykę i swoje wokale na iPhone'a raz, ze wszystkimi błędami jakie się wydarzą, miles. dodaje swojej magii (i wszystkiego innego) i tak dzieje się muzyka projektu z Yorku. Obaj poznali się i tworzyli zresztą przez Internet. Jak na, z oczywistych względów, lo-fi - ich pierwsza płyta wydaje się być bardzo głęboko przemyślana i porywająca.

Absolutnie nastrojowo jest od pierwszego, niezwykłego utworu. "Behold" jest mieszaniną wyjącego jak wiatr drone'owego tła z pasującą do niego jak ulał poezją. I gdy starasz się otrząsnąć po tym początku, "Nations" atakuje cię niespodziewaną w tym miejscu melodią oraz malowniczymi chórkami przydającymi utworowi natchnionej eteryczności. 

"Wind. 2nd Movement" jest w zasadzie jeszcze inna. Tym razem klimat generowany jest przez loopujące tło i całkiem inny niż wcześniej wokal - wyraźny i niezniekształcany. Niemniej, na płycie królują chóry - a nie są całkiem zwyczajne bo najbardziej kojarzą mi się z tymi z "Part Monster" Piano Magic. W zasadzie to na czym nie zawiesić uszu to każdy kawałek na płycie obezwładnia klimatem, mimo że tworzonym często w bardzo różne sposoby.

"Apart." można dostać za ile zdecydujesz się zapłacić.



owl. x miles. - Apart. (2017) EN


Owl. records his music and vocals with an iPhone once, with all the mistakes he may make. miles. adds some of his magic (and everything else) and that's how the York-based project's music happens. Both men even do it over the Internet. For a obviously, lo-fi music, their first album seems to be deeply thought-through and catchy.

It is absolutely atmospheric fromt the first, unique track. "Behold" is a blending of howling like wind drone background with seamlessly fitting poetry. And when you try to get over such a beginning, "Nations" attack you with quite an unexpected here melody and picturesque backing vocals that add up to the music's inspired airiness.

"Wind. 2nd Movement" is actually different again. This time, the mood is created by a looping background and vocal that is very different from the previous tracks - clear and undistorted. But still, the album is reigned by the backing vocals - and they are not just *some* of their kind as they remind me of those from "Part Monster" by Piano Magic, top class. Actually, everything you decided to set your attention to enchants with the mood, although it is usually generated by very different means.

"Apart." can be yours for anything you'd like to pay.



poniedziałek, 8 stycznia 2018

Teller - Strive Recess Echo (2017) EN


It seems that this year, a week without some Swedish post-rock is a week lost. Teller is created by musicians from Göteborg and they are not just some musicians, they have experience in playing in bands like EF and The Shilloh. Now, this time as Teller, they have released their first LP although the way to do that was long and included lots of searching for their own unique sound. But you should say that they managed.

The album is opened with "Baton Rouge" that surprises with rather not-very-loud approach to guitar instrumental music. The band is more focused on precise melodies, nice riffs, and the pace built on clear and rhythmical drums. The following tracks are kept in similar tone but they can also be much louder (starting from the middle part of "The Wary and Watchful") and, very often, distinctive, rock-ish riffs

A particularly unique effect is reached by using trumpet, especially in those more mournful fragments of "Floods", they give the whole project another dimension. But apart from that, the thing that is the most awe-inspiring, are the milder parts smelling like melancholia, just like Scandinavian winds.

"Strive Recess Echo" costs 5 EUR.